Stanęliśmy
przed drzwiami od jego bazy. Nie byłam przekonana czy chcę tam wchodzić ,ale
mogła być niezła zabawa! Co? Od kiedy mam takie myśli? Nie. Najważniejsze to
być mimo wszystko ostrożnym. Kiedy otwarły się drzwi ujrzałam niezwykle fikuśne
pomieszczenie wyjęte niczym zza kulis cyrkowych z bronią.
-Witam w moim zamku, możesz mi mówić królu! – Zaśmiał się
głośno.
-Super miejsce!- mówiąc to naskoczyłam na jedną z kanap
-Japsi! – czy ja coś brałam?
Nagle
usłyszałam wycie. Z pomieszczenia na końcu korytarza ,które było
najprawdopodobniej sypialnią pana J ,wyskoczyły dwie hieny ,o których mi tyle
opowiadał. W oczach miały śmierć i głód. Dostrzegłam ,ze szybko lgnęły w moim
kierunku. Musiałam zareagować.
-Siat!- bestie natychmiast ustały, co więcej zaczęły
machać ogonami- dobre hienki, dobre- mówiąc to podrapałam je po brzuchu.
-Ciebie polubiły od razu a moich ostatnich dwóch pomocników
zagryzły, ufają ci!
-Zawsze wszyscy mi mówili ,że mam rękę do zwierząt- po
tych słowach poczułam okropny gorąc- masz tu może Klimę ,albo wiatrak?
-Niestety, musiałbym otworzyć okna ,ale jeszcze
zachoruje- dziwne ,że przejmował się swoim zdrowiem- i tak już mózg mam
chory-zaczął się śmiać.
-Wiec co robisz gdy jest ci gorąco w domu?
-Wychodzę ,a co mam robić, może też gdzieś pójdziemy!
Uczcimy naszą znajomość!
-Świetny pomysł!
-Tylko nie mogą cię rozpoznać. Hmm, już WIEM! – Pan J
podbiegł do kartonów z różnorodnymi ubraniami, grzebał w nich dobre pięć minut-
MAM!
Podał mi strój czerwono- czarnego pajacyka. Wzięłam go ,a
on pokazał mi ,w którą stronę łazienka. Pomieszczenie było zaskakująco czyste.
W jednym rogu stał prysznic, w drugim toaleta a na środku jednej ściany
rozciągało się lustro wraz ze zlewem. Ubrałam się w kostium, umalowałam się i
spojrzałam w lustro. Nie mogłam uwierzyć jak się zmieniłam, nie byłam tą samą
poważną dr. Quinzel. Tym razem uznałam ,że muszę coś w sobie zmienić. Zaczęłam
się głośno śmiać.
Wyszła
z pokoju i ruszyłam w stronę salonu ,aby pokazać się Panu J i usłyszeć czy
dobrze wyglądam. Siedział wpatrzony w okno i nawet nie usłyszał kiedy weszłam.
Musiałabym przypomnieć o swoim towarzystwie. Zakaszlnęłam i gdy tylko to
zrobiłam on odwrócił się i otworzył szeroko oczy i usta. Nie wiedział co
powiedzieć.
-Trochę go podrasowałam, nie gniewasz się?
- Nie ma powodów ,aby się gniewał.
Faktycznie
bardzo go podrasowałam. Zrobiłam wycięcie na brzuch ,aby z kombinezonu zrobił się
top i spodnie. Obcięłam rękawy i założyłam Czarne buty z niewielkim obcasem.
Czapkę zostawiłam bez zmian. Wyglądałam jak czerwono czarny kobiecy pajacyk.
Joker zaczął nagle gwizdać.
-No teraz to ja musze gdzieś z tobą wyjść! – zaproponował
ramie ,a ja bez chwili namysłu przyjęłam je.
Cały
wieczór minął nam wybornie. Powiedział mi ,ze skoro to ma być randka ,bo tak to
nazwał. Trzeba zjeść romantyczną kolację. Wtargnęliśmy z karabinami do jednej z
restauracji. Jedzenie mieli przepyszne! Na koniec Pan J wysadził tamten lokal.
Po cudownym posiłku przyszła pora na spacer. Najpierw szliśmy uliczkami Gotham
niszcząc i demolując przy tym to miasto. Wybuchłam śmiechem kiedy Pan J oblał
policjantów wodą z hydrantu odrzucając ich przy tym w bok.
Na końcu wspomniał o wspólnym tańcu ,ale przed tem
wysadził parę miejsc ,bo jak mówił mało miał miejsca ,aby zaszaleć na
parkiecie. Nigdy nie zapomnę tego wieczoru. Zatraciłam się w nim do reszty.
Pierwszy raz w życiu czułam się naprawdę szczęśliwa. Miałam przed oczami tylko
tego psychopatycznego klowna.
Kiedy
uznaliśmy ,że jesteśmy już zmęczeni żartami na dziś postanowiliśmy wrócić do
domu. Tak, teraz to był też mój dom ,ale wciąż nie czułam się w nim swobodnie.
Pan J poszedł pod prysznic, ja natomiast ,byłam tak skonana ,ze położyłam się
na kanapie i zasnęłam.
***
Obudziłam
się wcześnie rano. Rozciągnęłam się na wszystkie strony ,kiedy nagle
zrozumiałam ,że leżę pod kołdrą na łóżku! Do tego w nieskromnej piżamce! Nie
mogłam uwierzyć, znajdowałam się w sypialni Pana J. To znaczyło ,że musiał mnie
tu przenieść. Wpatrywałam się w niego przez dłuższą chwilę ,marząc jednocześnie
o tym co by było ,gdyby zostałam w Arkham. Na pewno była by nieszczęśliwa. W
moim mózgu zaczynało wtedy górować szaleństwo i wpadłam na bardzo głupi pomysł.
Wyciągnęłam mazak z mojej torebki i narysowałam Jokerowi długiego, francuskiego
wąsa. Do twarzy mu z nim było. Patrzyłam się na niego jeszcze przez jakieś pięć
minut, kiedy nagle zaczynał się budzić. Przerażona nie wiedziałam co robić
,więc postanowiłam udawać ,że śpię. Pamiętam jak chętnie słuchałam jego
monologi kiedy nikogo nie było wokół niego. Tylko ja oglądająca wideo.
-Kto rano wstaje ,temu Pan Bóg w twarz Daję! – rozciągnął
się i usiadł na łóżku. Miał na sobie same spodnie.
-No proszę ,a o to i
Harley. Gratuluję jako pierwsza przeżyłaś wyjście ze mną! Jesteś taka
zabawna i urocza! – bawił się kosmykiem moich włosów ,a ja powstrzymywałam się
od uśmiechu. – HARLEY!!!! – obudził mnie jego głos.
-Tak Panie J? – zmartwiona spytałam ,bo bałam się że
zrobiłam coś źle.
-Czy to ty narysowałaś mi tego wąsa pod nosem?- czułam
,że to zły pomysł.
-Tak ,ale ja prze…
-HAHA! Zuch dziewczyna! Nie sądzisz ,ze do twarzy mi z
nim? – Jego reakcja mnie totalnie zaskoczyła.
-Sądzę ,ze wyglądasz przystojnie!
-Też tak myślę, ale trzeba go zmyć bo mnie drapię! HAHA!
– po tych słowach udał się do łazienki.
Wpatrywałam się w drzwi ,za którymi znikła blada postać w
tatuażach.
-Sądziłam ,że wybuchnie. Może bycie złym nie jest takie
złe?
Słyszałam
jak Pan J śpiewa dziwną piosenkę. Trudno było ją zrozumieć ,ale wystarczyło ,że
usłyszałam Batman i Śmierć. No cóż. To było już postanowione. Stałam się
złoczyńcą. W sumie odpowiadało mi to życie. Zwłaszcza jeśli było one z moim
pączusiem!
Po chwili z łazienki wyszła sylwetka odziana w sam
ręcznik. Ja stałam naprzeciwko lustra i układałam włosy. Zobaczyłam w nim ,że
Joker szybko idzie w moją stronę. Gwałtownie się obróciłam a on przylgnął mnie
do ściany.
-A więc tak. Sądzi ,że bycie złym nie jest złe? Wiesz co
ja robiłem niektórym ludziom? Ja zabijałem, kradłem, oszukiwałem ,a to wszystko
zostaję na sumieniu do końca życia! Chcesz takiego ,życia Harley? Chcesz tak
jak ja być poszukiwany? Odpowiedz!
Nie wiedziałam co mam robić. Zachowanie Pana J bardzo
mnie zdziwiło. Wiedziałam ,że był zaborczy ,ale żeby aż tak. Nie spodziewałam
się tego po nim.
-Bo… - w tym momencie wystrzeliły korki ,a magnetofon , z
którego wydobywała się muzyka wypchnął będącą w niej kasetę uderzając tym samym
lampę. Lampa przewróciła się na Pana J i przez to pocałował mnie w policzek.
Jego usta były przyjemnie zimne. Aż żałowałam ,że lampa nie trafiła go odrobinę
w prawo. Po chwili Pan J Szybko wstał i podał mi rękę. Za jego pomoc wstałam.
Spojrzeliśmy sobie w oczy i trwaliśmy w głuchej ciszy.
-emmm przepraszam Panie J.
-nie to wina lampy ,ale nie ma za co przepraszać.
-Ale ja nie wyłączyłam magnetofonu i przeze mnie korki
wywaliło.
-ale nie podobała ci się późniejsza sytuacja? Czaję
jestem zły ,ale ,moje pocałunki są raczej niezłe.
-Nie ni podobało się ,ale nie wiem czy panu też i…
-ja nie mam ku temu sprzeciwów – nachylił się nade mną i
spojrzał mi głęboko w oczy – co więcej trochę bym go poprawił w prawo.
Jego
usta były coraz bliżej moich. Czułam na sobie jego oddech i wzrok. Nie mogłam
się doczekać nadchodzącej chwili. Mojego pierwszego pocałunku z Jokerem.
Brakowało dosłownie milimetrów, kiedy nagle weszli słudzy Pana J. Weszli w
idealnym momencie…