Obudziłam się w białym pomieszczeniu na łóżku. Byłam
przywiązana ,ale o dokładnym rozpoznaniu otoczenia doskonale rozpoznałam to
miejsce. To było Arkham. Wróciłam do miejsca gdzie wszystko się zaczęło. Pasy
,którymi normalnie przywiązywaliśmy pacjentów były bardzo mocno zaciśnięte.
Trudniej się oddychało. Wszędzie panowała cisza. Miejsce to wydawało się jeszcze
straszniejsze niż wcześniej. Porozrzucane rzeczy z szafek, podarte prześcieradła
i materace. A do tego mnóstwo krwi ,która na ścianie prze de mną tworzyła
napis:
Za chwilę się uśmiechniesz :)
-J
Zrozumiałam
,że porwał mnie Joker. To pewnie dlatego ,że uciekłam. Miałam swoje powody.
Dlaczego jednak tak zależało mu na jego kolejnej „zabaweczce”? Nie rozumiałam
tego. Usiłowałam się uwolnić szarpiąc się na wszystkie strony. Bezskutecznie.
Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Przeszło przez nie paru zbirów
z bronią. Za nimi stał sam książę zbrodni. Spojrzał na mnie i szeroko się
uśmiechnął. Nie bałam się.
-Ojojoj, Harley. Dlaczego uciekłaś od swojego klowna?-
rozłożył szeroko ręce i stanął za moją głową.
-Dziwie się ,że ubiegałeś się o porwanie twojej „kolejnej
zabaweczki”- wtedy Pan J zrozumiał ,że słyszałam jego rozmowę z Pingwinem.
Zrobiło mu się głupio ,ale nie mógł pozwolić na niesubordynację.
-Nie jesteś jak inne! Masz w sobie mnóstwo szaleństwa,
które trzeba uwolnić!- po tych słowach wyjął dwa metalowe pręty podłączane pod
prą i nachylił się nade mną- jesteś mi droga Harley ,dlatego cię nie zabiję-
wtedy zrozumiałam ,że mu na mnie zależy ,a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Nie boję się ,bo wiem ,że tobie na mnie zależy-
odwzajemnił uśmiech- dziwię się ,że mnie nie zabijesz.
-Nigdy nie chciałem cię zabić- skierował pręty przy mojej
głowie, już a chwilę miałam doznać wstrząsu- chciałem cię tylko bardzo, bardzo
skrzywdzić- po tych słowach wbił we mnie
metalowy przyrząd.
Przeszła
prze ze mnie fala prądu ,wywołując tym samym ból, adrenalinę i szaleństwo. Nie
było one jednak tylko spowodowane niszczeniem zdrowego myślenia przez wstrząs.
To szaleństwo stworzył Joker, dał mi je mój pączuś, ofiarował mi je Pan J…
Nagle
wszystko ustało. Świat wirował ,aj zobaczyłam ,że więzy nie odbierają mi już
oddechu. Spojrzałam na Jokera i szeroko się uśmiechnęłam. Rzuciłam się w jego objęcia
i mocno przytuliłam. On odsunął mnie na chwile od siebie i spojrzeliśmy sobie w
oczy.
-Tęskniłam Pączusiu! Przepraszam ,że uciekłam!-
powiedziałam czule do niego.
-Teraz jesteśmy znów razem ,a ja zamierzam uczynić z ciebie
prawdziwą Księżną Zbrodni! Zaczynając od małej transformacji- uśmiechnął się i
objął mnie w pasie.
Weszliśmy
do jego fioletowego kabrioletu. Joker nie oszczędzał maszyny. Jechaliśmy bardzo
szybko. Nie do końca wiedziałam gdzie, ale uznałam ,że lepiej nie pytać Pana J.
Zastanawiało mnie to co mówił w Arkham. Czym miałaby być ta transformacja.
Faktycznie czułam ogromną ochotę zabić kogoś i wygrawerować mu uśmiech ,ale wygląd
pozostał normalny. Wiedziałam ,ze nie chodziło o makijaż i strój…
Nim
się obejrzałam byliśmy na miejscu. Staliśmy przed zakładami chemicznymi. Nie
miałam pojęcia co tu robimy. Joker wyjął mnie z samochodu i na rękach
zaprowadził do wnętrza budynku. Skierowaliśmy się na piętro ,które wisiało nad
ogromnymi wałami z chemikaliami. Grunt ,na którym staliśmy nie był zbyt
stabilny. Spojrzałam w dół i poczułam przepływającą prze ze mnie adrenalinę i
ciekawość. Interesowało mnie to jak skończył by się mój skok do nich. Co bym
czuła. Ciepło czy zimno? Ból czy spełnienie? Satysfakcje czy zawód? Z moich
rozmyśleń wyrwał mnie głos Jokera.
-Czy umarłabyś dla mnie, Harley?
-Tak- odpowiedziałam bez zastanowienia.
-To za łatwe! A czy… Czy żyłabyś dla mnie?- to ciężka
obietnica ,ale dla Pana J zrobiłabym wszystko- Ostrożnie, nie wyrzucaj słów na
wiatr.
-Tak, proszę.
-Jesteś idealna, a ja zepsuty. Razem jesteśmy
szaleństwem!
Po
tych słowach podeszłam do krawędzi pietra, stanęłam tyłem i spojrzałam się ostatni
raz w oczy Pączusia. Lśniły szarością. Kiwnęłam mu głową po czym odchyliłam się
do tyłu. Lot wydawał się wiecznością. Czułam coraz większy gorąc. Moje ręce
stały się skrzydłami ,a włosy były piórami. Stałam się ptakiem na parę sekund.
W końcu zanurzyłam się płynie. Upadłam na dno ,aby móc w pełni poczuć
chemikalia wsiąkające w moja skórę i duszę. Barwy czerwienie i czerni
obrastające z bielą. Czułam się znakomicie. Nagle poczułam ,że ktoś ciągnie
mnie ku wynurzeniu. Był to Joker ,który kiedy mnie ujrzał natychmiast
pocałował. Mój pierwszy pocałunek z Jokerem. Jego zimne wargi współgrały z
moimi gorącymi. Nasze usta się dopełniały ,a języki tańczyły w niesamowitym
tańcu. Wszystko dawało ogromne spełnienie. Za uczuciem szło szaleństwo i to
czyniło ten pocałunek najlepszym na świecie!
_____________________________
Wiem ,że rozdział krótki,
ale sądzę ,że jest bardzo udany :)
Zachęcam do komentowania.
___________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz