środa, 7 września 2016

Her Joker | Rozdział 11

                Obudziłam się w białym pomieszczeniu na łóżku. Byłam przywiązana ,ale o dokładnym rozpoznaniu otoczenia doskonale rozpoznałam to miejsce. To było Arkham. Wróciłam do miejsca gdzie wszystko się zaczęło. Pasy ,którymi normalnie przywiązywaliśmy pacjentów były bardzo mocno zaciśnięte. Trudniej się oddychało. Wszędzie panowała cisza. Miejsce to wydawało się jeszcze straszniejsze niż wcześniej. Porozrzucane rzeczy z szafek, podarte prześcieradła i materace. A do tego mnóstwo krwi ,która na ścianie prze de mną tworzyła napis:

Za chwilę się uśmiechniesz :)
-J
                Zrozumiałam ,że porwał mnie Joker. To pewnie dlatego ,że uciekłam. Miałam swoje powody. Dlaczego jednak tak zależało mu na jego kolejnej „zabaweczce”? Nie rozumiałam tego. Usiłowałam się uwolnić szarpiąc się na wszystkie strony. Bezskutecznie. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Przeszło przez nie paru zbirów z bronią. Za nimi stał sam książę zbrodni. Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Nie bałam się.
-Ojojoj, Harley. Dlaczego uciekłaś od swojego klowna?- rozłożył szeroko ręce i stanął za moją głową.
-Dziwie się ,że ubiegałeś się o porwanie twojej „kolejnej zabaweczki”- wtedy Pan J zrozumiał ,że słyszałam jego rozmowę z Pingwinem. Zrobiło mu się głupio ,ale nie mógł pozwolić na niesubordynację.
-Nie jesteś jak inne! Masz w sobie mnóstwo szaleństwa, które trzeba uwolnić!- po tych słowach wyjął dwa metalowe pręty podłączane pod prą i nachylił się nade mną- jesteś mi droga Harley ,dlatego cię nie zabiję- wtedy zrozumiałam ,że mu na mnie zależy ,a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Nie boję się ,bo wiem ,że tobie na mnie zależy- odwzajemnił uśmiech- dziwię się ,że mnie nie zabijesz.
-Nigdy nie chciałem cię zabić- skierował pręty przy mojej głowie, już a chwilę miałam doznać wstrząsu- chciałem cię tylko bardzo, bardzo skrzywdzić- po tych  słowach wbił we mnie metalowy przyrząd.
                Przeszła prze ze mnie fala prądu ,wywołując tym samym ból, adrenalinę i szaleństwo. Nie było one jednak tylko spowodowane niszczeniem zdrowego myślenia przez wstrząs. To szaleństwo stworzył Joker, dał mi je mój pączuś, ofiarował mi je Pan J…
                Nagle wszystko ustało. Świat wirował ,aj zobaczyłam ,że więzy nie odbierają mi już oddechu. Spojrzałam na Jokera i szeroko się uśmiechnęłam. Rzuciłam się w jego objęcia i mocno przytuliłam. On odsunął mnie na chwile od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Tęskniłam Pączusiu! Przepraszam ,że uciekłam!- powiedziałam czule do niego.
-Teraz jesteśmy znów razem ,a ja zamierzam uczynić z ciebie prawdziwą Księżną Zbrodni! Zaczynając od małej transformacji- uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
                Weszliśmy do jego fioletowego kabrioletu. Joker nie oszczędzał maszyny. Jechaliśmy bardzo szybko. Nie do końca wiedziałam gdzie, ale uznałam ,że lepiej nie pytać Pana J. Zastanawiało mnie to co mówił w Arkham. Czym miałaby być ta transformacja. Faktycznie czułam ogromną ochotę zabić kogoś i wygrawerować mu uśmiech ,ale wygląd pozostał normalny. Wiedziałam ,ze nie chodziło o makijaż i strój…
                Nim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Staliśmy przed zakładami chemicznymi. Nie miałam pojęcia co tu robimy. Joker wyjął mnie z samochodu i na rękach zaprowadził do wnętrza budynku. Skierowaliśmy się na piętro ,które wisiało nad ogromnymi wałami z chemikaliami. Grunt ,na którym staliśmy nie był zbyt stabilny. Spojrzałam w dół i poczułam przepływającą prze ze mnie adrenalinę i ciekawość. Interesowało mnie to jak skończył by się mój skok do nich. Co bym czuła. Ciepło czy zimno? Ból czy spełnienie? Satysfakcje czy zawód? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Jokera.
-Czy umarłabyś dla mnie, Harley?
-Tak- odpowiedziałam bez zastanowienia.
-To za łatwe! A czy… Czy żyłabyś dla mnie?- to ciężka obietnica ,ale dla Pana J zrobiłabym wszystko- Ostrożnie, nie wyrzucaj słów na wiatr.
-Tak, proszę.
-Jesteś idealna, a ja zepsuty. Razem jesteśmy szaleństwem!

                Po tych słowach podeszłam do krawędzi pietra, stanęłam tyłem i spojrzałam się ostatni raz w oczy Pączusia. Lśniły szarością. Kiwnęłam mu głową po czym odchyliłam się do tyłu. Lot wydawał się wiecznością. Czułam coraz większy gorąc. Moje ręce stały się skrzydłami ,a włosy były piórami. Stałam się ptakiem na parę sekund. W końcu zanurzyłam się płynie. Upadłam na dno ,aby móc w pełni poczuć chemikalia wsiąkające w moja skórę i duszę. Barwy czerwienie i czerni obrastające z bielą. Czułam się znakomicie. Nagle poczułam ,że ktoś ciągnie mnie ku wynurzeniu. Był to Joker ,który kiedy mnie ujrzał natychmiast pocałował. Mój pierwszy pocałunek z Jokerem. Jego zimne wargi współgrały z moimi gorącymi. Nasze usta się dopełniały ,a języki tańczyły w niesamowitym tańcu. Wszystko dawało ogromne spełnienie. Za uczuciem szło szaleństwo i to czyniło ten pocałunek najlepszym na świecie!

_____________________________
Wiem ,że rozdział krótki,
ale sądzę ,że jest bardzo udany :)
Zachęcam do komentowania.
___________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz