sobota, 15 października 2016

Info!

-------------------------------------------
Zapraszam na moje opowiadanie
"Potomkini Lasu" na Wattpadzie!

https://www.wattpad.com/story/87335276-potomkini-lasu

------------------------------------------------------------

Her Joker | Rozdział 13

                  Kiedy dopłynęłam do brzegu, zeskoczyłam z łodzi i zaczęłam się rozglądać. Zobaczyłam kobietę stojącą z jakimś mężczyzną na przystanku. Wyglądało to jakby ona próbowała go do siebie przekonać, a on nie był nią zainteresowany. Uznałam ,że ona raczej nikomu już się nie przyda. Podniosłam kamień z ziemi i rzuciłam się z nim na kobietę, tym samym pozbawiając jej przytomności. Ujrzałam ,że facet szykuje się do ucieczki. Obezwładnienie go było pestką.  Zabrałam dziewczynie ubranie i szybko się w nie przebrałam. Czarna sukienka w czerwone pasy sięgała mi do połowy ud. Idealnie przylegała do talii. Do tego jeszcze jej biżuteria, kosmetyki z torebki (sama torebka), pistolet buty i czarne bolerko.
                Para miała ze sobą auto ,które powiodło mnie do Gotham. Musiałam znaleźć pana J. Stęskniłam się za nim ,ale to on po mnie nie wrócił! Podroczę się z nim trochę ,a potem znów będzie moim pączusiem. Wiedziałam ,że Pączuś pewnie będzie w swoim klubie, a dotarcie do niego było tylko kwestią czasu. Znałam drogę do niego na pamięć.
                Kiedy dotarłam do klubu, od razu po wejściu wszystkie spojrzenia rzuciły się w moją stronę. Oni wiedzieli kim ja byłam. Dumnie szłam przez pomieszczenie i usiadłam przy barze. Barman mnie nie zauważył. Szkoda, bo bardzo dobrze się z nim trzymałam. Gdyby nie ja ,to Jack (tak miał na imię barman) już dawno był by.…..Martwy.
-Mocne Martini proszę!
-Nie sprzedajemy- szepnął przy czyszczeniu kieliszków- to jest zarezerwowane dla specjalnej osoby.
-No weź Jack! Stęskniłam się za twoim Martini w Blackgate!
-Harley! Jak ja dawno nie widziałem ciebie tutaj! Jak uciekłaś?
-To było banalne! Przypomnij sobie z kim rozmawiasz.
                Rozmawiałam z Jackiem jeszcze parę godzin ,gdy w końcu uznałam ,że trzeba iść po Jokera.
Wyszłam szczęśliwa z baru i zaczęłam iść w stronę naszej bazy. Po drodze poprawiłam włosy, makijaż tak ,aby mój Pączuś gdy tylko mnie zobaczy mógł się szeroko uśmiechnąć i zabić przy okazji paru ludzi.
                Weszłam do naszej bazy i zobaczyłam smutnego Jokera siedzącego na fotelu. Postanowiłam mu zrobić niespodziankę ,więc po cichu podchodziłam do niego od tyłu. Schowałam się za meblem kiedy usłyszałam o czym mówili w telewizji. Postanowiłam bardziej się w słuchać.

Reporterka: Nie wiemy jakim cudem Harleen Quinzell zdołała uciec z BlackGate. Obrażeń zaznała paru więziennych ochroniarzy. Na szczęście obeszło się bez ofiar śmiertelnych. Policja zarzeka się ,że dołoży wszelkich starań ,aby odnaleźć zbiega i umieścić go w Arkham Asylum.
               
                W tym momencie Pan J wyłączył telewizor i głośno westchnął.
-Ach Harley. Wiedziałem ,ze uciekniesz, ale gdzie ty jesteś?
-Tutaj Pączusiu- zaszeptałam mu do ucha na co on podskoczył.
-Harley nie strasz mnie tak!!!!
-Przepraszam ,ale wyglądałeś tak zabawnie!
-Oj wiem- nagle chwilowo zamilkł- Harley muszę ci o czymś powiedzieć.
-Słucham Panie J?
-Gordon nie żyje, zabiłem go kiedy próbował mi uciec z Batmanem. Już nie musimy się o niego więcej zamartwiać!!!
Coś we mnie pękło. Umarł Gordon, przyjaciel, w pewnym sensie był dla mnie jak ojciec. To zabolało ,ale uznałam ,że to pomoże mi i Pączusiowi być razem na zawsze!!!
-Kocham cię- powiedziałam nagle.

-Ja ciebie też i obiecuję ,ze nigdy cię nie opuszczę.
__________________________________
Wiem ,że rozdział krótki :(
ale następny będzie bardzo długi epilog
Czekajcie cierpliwie :D
____________________________________________
Zapraszam również na nowe
opowiadanie stworzone prze ze mnie
na Wattpadzie!

https://www.wattpad.com/story/87335276-potomkini-lasu
_____________________________________________

piątek, 16 września 2016

Her Joker | Rozdział 12

                 Obudziłam się zupełnie inna. Przepływ szaleństwa w moich żyłach czułam już kiedy uciekłam z Jokerem z Arkham. Jednak kiedy siłą prądu połączyła się z okrutną miłością Pana J stworzyła w moim sercu i umyśle chorobę psychiczną nie do uleczenia. Świat wirował i stał się optymistyczny ,a sprawiany ból stał się ukojeniem. Leżałam w naszym łóżku obok pączusia. Był jak zwykle uśmiechnięty ,a ja widząc go zaczęłam się śmiać.
                Wstałam z łóżka przy tym ziewając i udałam się w stronę łazienki. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam ,ze miałam na sobie jeszcze makijaż. Natychmiast zaczęłam zmywać twarz. Kiedy ponownie spojrzałam w lustro o mało nie krzyknęłam. Makijaż nie zszedł. Próbowałam wszystkiego ,ale on pozostawał. Przypomniałam sobie wtedy kąpiel w chemikaliach. Byłam tak podobna do Jokera. Blada cera, czerwona lewa powieka, czarna prawa, a usta krwisto czerwone. Złote włosy zmieniły barwę na chłodny blond ,a końcówki na czarny i czerwony. Mimo ,iż wydawało by się to trochę straszne to bardzo mi się to podobało.  Postanowiłam zmienić moją garderobę. Wszystkie ubrania przefarbowałam i zszyłam na niesamowity, oryginalny sposób. Moje ubrania idealnie odzwierciedlały charakter Jokera i mój. Ubrałam się i zabrałam za smażenie naleśników. Podałam do stołu i nim się obejrzałam Pan J już siedział przy stole.
-Harley, cudownie wyglądasz!
-Dziękuję pączusiu, zmieniłam garderobę podoba ci się?
-Ślicznie! Poison Ivy chciała abyś do niej dziś wpadła, ja pójdę do pingwina ,a wieczorem wyruszymy na małe przedstawienie.
-Jakie przedstawienie? Będzie zabawnie?
-Tak, zwłaszcza ,że pojawi się na nim pewien klaun ,no i nietoperz…

*****

                Kiedy wróciłam wieczorem do domu, Joker już na mnie czekał. Wskazał na stół ,gdzie czekał na mnie mój asortyment. Podeszłam i wpakowałam dwa pistolety, cztery noże i kij baseballowy. Poprawiłam swoje kucyki oraz poszłam się przebrać. Czarną bluzkę z rękawami do łokci zakrywał czerwony gorset zapinany czarną linką, czarno-czerwone rurki zapinany czarnym paskiem. Do tego moje ulubione czarne glany z czerwonymi sznurówkami. Uwielbiałam te kolory!
                Weszliśmy do fioletowego kabrioletu po czym szybko popędziliśmy przez drogi mrocznego Gotham. Kiedy po drodze zakładałam maskę zauważyłam ,że samochód zwalnia. Zatrzymaliśmy się przed studiem tatuażów. Zrozumiałam ,że Joker chce uhonorować naszą miłość również pismem.
                Po wejściu do środka czekało na nas już paru mężczyzn. Nie wiem ile zrobili tych tatuażów ,ale wiem ,że najbardziej wyjątkowe było serduszko na moim policzku i „J” na policzku Pana J. Zrobił je z myślą o mnie. Kiedy skończyliśmy wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Joker włączył silnik i pojechał do wyznaczonego wcześniej miejsca zasadzki.
                Tego dnia Gotham obchodziło święto przybycia Batmana do miasta. Mimo tego ,że był nienawidzony przez tłumy ,to posiadał także wielu wielbicieli. Komisarz Gordon był chyba jego największym sprzymierzeńcem ,a nawet przyjacielem. Było by zbrodnią przeszkodzić a tym wydarzeniu ,a do tego zaatakować tak ważną osobistość ,jak gacka. Wiedziałam co Pączuś planował i tym razem ani trochę nie było mi szkoda ludzi ,których mieliśmy skrzywdzić. Uznałam ,że zasłużyli na to. Przeczekaliśmy na budynkach. W pewnym momencie Pan J mnie opuścił ,aby sprawdzić czy wszystko działa. Kiedy komisarz Gordon mówił swoje przemówienie wybuchły bomby rozśmieszające. Rozpoczęła się świetna zabawa!
                Wyskoczyłam z ukrycia i popędziłam w stronę sceny po drodze potrącając i krzywdząc przypadkowych ludzi. Podbiegłam do Jokera i zaczęłam wraz z nim strzelać do przechodniów. Związał Jokera ,a Batmana obok niego. Znowu oni. To już się robiło nudne. Stanęliśmy przed nimi i spojrzeliśmy im głęboko w oczy.
-Ostrzegam, śmierć będzie dłuuga i boolesna- Joker uśmiechnął się szeroko i wycelował spluwą w głowę Gordona.
                Miał już strzelać ,gdy nagle odepchnął go Batman. Nie mam pojęcia jak uwolnił się z ciasnych łańcuchów ,ale pojawił się jakby znikąd. Walczył zaciekle z moim Pączusiem! Musiałam zareagować. Wbiłam sztylet w plecy gacka, na co on zawył z bólu. Joker rzucił bombą dymną i zaczął uciekać. Już miałam zacząć biec w jego stronę ,gdy nagle w okolicy kręgosłupa poczułam dziwne ukłucie, po którym upadłam i zemdlałam.

*****
                Obudziłam się w dziwnym szarym pomieszczeniu. Stało tam jedynie łóżko. Ściany były obskurne ,a podłoga brudna i wilgotna. Światło wpadało jedynie przez mała dziurę w ścianie na przeciwko drzwi. Miała w sobie zardzewiałe kraty ,które łatwo można byłoby podważyć. Ubrana byłam w biało-czarny strój więzienny ,z której koszuli odpadał jeden guzik. Plątałam się po celi (bo jak inaczej można byłoby nazwać takie miejsce) i rozmyślałam nad ucieczką do Pana J.
                Nagle przez drzwi przeszli dwaj mężczyźni. Podeszli do mnie siedzącej na łóżku. Nie myśląc długo podskoczyłam ,nokautując tym samym ochroniarzy. Wybiegłam przez otwarte szukając wyjścia lub kogoś znajomego. Dopiero w pewnym momencie zorientowałam się ,ze byłam w więzieniu Blackgate.
                Nim się obejrzałam podnieśli alarm. Biegłam ile sił w nogach ,kiedy nagle trafiłam na ślepy zaułek. Ciemny korytarz nad którym było tylko jedno mrugające z wycieńczenia światło. Dochodziło one z lampy. Stanęło przede mną dwudziestu strażników ,a za nimi rozpostarły się drzwi od wyjścia. Patrzyli na mnie ze strachem. Joker nieźle mną potrząsnął.
-Nie ma ucieczki panno Quinn! Proszę wrócić do celi!- odezwał się grubszy strażnik.
-Nie ma szans grubasie!- po tych słowach wyrwałam guzik i wycelowałam nim w lampę tak ,że zgasła.

                Popędziłam w stronę drzwi skacząc po głowach ochroniarzy. Słyszałam dźwięki pistoletów i bulwersy mężczyzn. Ach, Faceci! Dotarłam do drzwi ,ale były zamknięte, obok zauważyłam okno. Wybiłam je i odpychając się od ściany z łatwością je przeskoczyłam. Byłam po za granicami więzienia. Zobaczyłam port niedaleko ,więc wskoczyłam w najbliższą łódź i przepłynęłam rzekę ,aby dotrzeć do ukochanego Gotham.


***********************
Dedykuję ten rozdział poznanej dziś Zuzi! :)
Poznana prze internet książkowa i filmowa bliźniaczka!
:)
**************************

środa, 7 września 2016

Her Joker | Rozdział 11

                Obudziłam się w białym pomieszczeniu na łóżku. Byłam przywiązana ,ale o dokładnym rozpoznaniu otoczenia doskonale rozpoznałam to miejsce. To było Arkham. Wróciłam do miejsca gdzie wszystko się zaczęło. Pasy ,którymi normalnie przywiązywaliśmy pacjentów były bardzo mocno zaciśnięte. Trudniej się oddychało. Wszędzie panowała cisza. Miejsce to wydawało się jeszcze straszniejsze niż wcześniej. Porozrzucane rzeczy z szafek, podarte prześcieradła i materace. A do tego mnóstwo krwi ,która na ścianie prze de mną tworzyła napis:

Za chwilę się uśmiechniesz :)
-J
                Zrozumiałam ,że porwał mnie Joker. To pewnie dlatego ,że uciekłam. Miałam swoje powody. Dlaczego jednak tak zależało mu na jego kolejnej „zabaweczce”? Nie rozumiałam tego. Usiłowałam się uwolnić szarpiąc się na wszystkie strony. Bezskutecznie. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Przeszło przez nie paru zbirów z bronią. Za nimi stał sam książę zbrodni. Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Nie bałam się.
-Ojojoj, Harley. Dlaczego uciekłaś od swojego klowna?- rozłożył szeroko ręce i stanął za moją głową.
-Dziwie się ,że ubiegałeś się o porwanie twojej „kolejnej zabaweczki”- wtedy Pan J zrozumiał ,że słyszałam jego rozmowę z Pingwinem. Zrobiło mu się głupio ,ale nie mógł pozwolić na niesubordynację.
-Nie jesteś jak inne! Masz w sobie mnóstwo szaleństwa, które trzeba uwolnić!- po tych słowach wyjął dwa metalowe pręty podłączane pod prą i nachylił się nade mną- jesteś mi droga Harley ,dlatego cię nie zabiję- wtedy zrozumiałam ,że mu na mnie zależy ,a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Nie boję się ,bo wiem ,że tobie na mnie zależy- odwzajemnił uśmiech- dziwię się ,że mnie nie zabijesz.
-Nigdy nie chciałem cię zabić- skierował pręty przy mojej głowie, już a chwilę miałam doznać wstrząsu- chciałem cię tylko bardzo, bardzo skrzywdzić- po tych  słowach wbił we mnie metalowy przyrząd.
                Przeszła prze ze mnie fala prądu ,wywołując tym samym ból, adrenalinę i szaleństwo. Nie było one jednak tylko spowodowane niszczeniem zdrowego myślenia przez wstrząs. To szaleństwo stworzył Joker, dał mi je mój pączuś, ofiarował mi je Pan J…
                Nagle wszystko ustało. Świat wirował ,aj zobaczyłam ,że więzy nie odbierają mi już oddechu. Spojrzałam na Jokera i szeroko się uśmiechnęłam. Rzuciłam się w jego objęcia i mocno przytuliłam. On odsunął mnie na chwile od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Tęskniłam Pączusiu! Przepraszam ,że uciekłam!- powiedziałam czule do niego.
-Teraz jesteśmy znów razem ,a ja zamierzam uczynić z ciebie prawdziwą Księżną Zbrodni! Zaczynając od małej transformacji- uśmiechnął się i objął mnie w pasie.
                Weszliśmy do jego fioletowego kabrioletu. Joker nie oszczędzał maszyny. Jechaliśmy bardzo szybko. Nie do końca wiedziałam gdzie, ale uznałam ,że lepiej nie pytać Pana J. Zastanawiało mnie to co mówił w Arkham. Czym miałaby być ta transformacja. Faktycznie czułam ogromną ochotę zabić kogoś i wygrawerować mu uśmiech ,ale wygląd pozostał normalny. Wiedziałam ,ze nie chodziło o makijaż i strój…
                Nim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Staliśmy przed zakładami chemicznymi. Nie miałam pojęcia co tu robimy. Joker wyjął mnie z samochodu i na rękach zaprowadził do wnętrza budynku. Skierowaliśmy się na piętro ,które wisiało nad ogromnymi wałami z chemikaliami. Grunt ,na którym staliśmy nie był zbyt stabilny. Spojrzałam w dół i poczułam przepływającą prze ze mnie adrenalinę i ciekawość. Interesowało mnie to jak skończył by się mój skok do nich. Co bym czuła. Ciepło czy zimno? Ból czy spełnienie? Satysfakcje czy zawód? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Jokera.
-Czy umarłabyś dla mnie, Harley?
-Tak- odpowiedziałam bez zastanowienia.
-To za łatwe! A czy… Czy żyłabyś dla mnie?- to ciężka obietnica ,ale dla Pana J zrobiłabym wszystko- Ostrożnie, nie wyrzucaj słów na wiatr.
-Tak, proszę.
-Jesteś idealna, a ja zepsuty. Razem jesteśmy szaleństwem!

                Po tych słowach podeszłam do krawędzi pietra, stanęłam tyłem i spojrzałam się ostatni raz w oczy Pączusia. Lśniły szarością. Kiwnęłam mu głową po czym odchyliłam się do tyłu. Lot wydawał się wiecznością. Czułam coraz większy gorąc. Moje ręce stały się skrzydłami ,a włosy były piórami. Stałam się ptakiem na parę sekund. W końcu zanurzyłam się płynie. Upadłam na dno ,aby móc w pełni poczuć chemikalia wsiąkające w moja skórę i duszę. Barwy czerwienie i czerni obrastające z bielą. Czułam się znakomicie. Nagle poczułam ,że ktoś ciągnie mnie ku wynurzeniu. Był to Joker ,który kiedy mnie ujrzał natychmiast pocałował. Mój pierwszy pocałunek z Jokerem. Jego zimne wargi współgrały z moimi gorącymi. Nasze usta się dopełniały ,a języki tańczyły w niesamowitym tańcu. Wszystko dawało ogromne spełnienie. Za uczuciem szło szaleństwo i to czyniło ten pocałunek najlepszym na świecie!

_____________________________
Wiem ,że rozdział krótki,
ale sądzę ,że jest bardzo udany :)
Zachęcam do komentowania.
___________________

środa, 31 sierpnia 2016

Her Joker | Rozdział 10

              Obudziła się z bolącą głowę. Wczorajsza impreza dawała o sobie znać. Wtuliłam się w poduszkę przykryty kołdrą i zmierzałam tak spać jeszcze przez dwie godziny ,ale niestety Pan J miał chyba inny plan. Już zasypiałam kiedy nagle poczułam ,że ktoś ściągnął ze mnie nakrycie. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Jokera. Dopiero wtedy przypomniało mi się co się stało poprzedniej nocy. Odwzajemniłam uśmiech ,ale szybko zszedł mi z twarzy ,bo zrozumiałam ,że jestem w łóżku całkiem naga. Szybko zakryłam się poduszką.
-No kochana! Czas wstawać i ruszać w miasto!
-Chcę spać i w ogóle dlaczego tak wcześnie?- racja na dworze było jasno ,a pan J zwykł robić swoje ataki w godzinach nocnych.
-Wiem ,ale muszę iść do Pingwina załatwić pewną sprawę.
-Pączusiu ,ale możesz zrobić to sam!
-Wiem ,ale ty musisz zrobić zakupy ,bo hienki są głodne i w sumie mi też burczy w brzuchu- jeśli tak , pomyśleć to wypad zrobić sprawunki to nie jest zły pomysł.
-Niech będzie ,ale potrzebuję normalnych ubrań.
-Wszystko masz w garderobie, ja już spadam- po tych słowach podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek po czym odszedł.
                Z trudem wstałam z łóżka po czym udałam się na poszukiwanie jakichś ciuchów. Wszystkie to były zabawne kostiumy. Już się poddawałam ,gdy nagle do moich oczu doszedł obraz obdartych jeansów i szarego T-shirtu. Ubrałam się i poszłam do najbliższego sklepu. Oglądałam świat oczami Jokera ,a nie moimi. Widziałam już wszystko inaczej i weselej. Rozglądałam się w obie strony i podziwiałam budynki, sklepy oraz bary. W jednym z nich zauważyłam Pingwina.
                Weszłam zapleczem i ukryłam się za drzwiami. Obserwowałam to z wielkim skupieniem. Siedziałam on sam przy stole grzebiąc przy swojej parasolce. Nagle przez drzwi przeszedł mężczyzna ubrany w filetowy płaszcz, zakrywający twarz. Wiedziałam ,że to był Joker. Uścisnęli sobie dłonie, przy czym Pan J kopnął Pingwina prądem.\
-Zawsze musisz robić to samo, klownie?
-No weź, uśmiechnij się! To było zabawne!
-Niech ci będzie, usiądź- pokazał znacząco ręką na krzesło naprzeciw niego.
-Wiem o czym chcesz porozmawiać ,ale uwierz mi ,że następnym….
-Nie dotrzymałeś obietnicy- nie miałam pojęcia o co chodzi. Jakiej obietnicy? Joker zawierał umowę z Pingwinem? Coś tu nie grało.
-Wiem ,ale następnym razem się uda.
-GORDON MIAŁ ZGINĄĆ!!!
-Nie wiem jak uwolnił się.
-Myślałem ,że to oczywiste- Joker wpatrywał się w niego zdziwiony- sądzę, że twoja nowa zabaweczka maczała w tym palce.
-To nie jest wina Harley- zabaweczka?- ona nie miała motywu.
-To zapytaj jej, a właśnie! Od kiedy ty do swoich zabaweczek mówisz po imieniu?
-Różni się od pozostałych. Potrafi walczyć, używać broni i robić świetne żarty.
                W tym momencie nie wytrzymałam. Uciekłam stamtąd i pobiegłam do bazy. Nie chciałam widzieć Jokera. Myślałam ,że mnie kocha, a ja byłam tylko jego kolejną zabaweczką. Tak mnie oszukał. Dlaczego nie posłuchałam Gordona i Batmana? Nie miałam dokąd iść. Dochodził wieczór. Postanowiłam ubrać kostium i na zawsze wyjść z tamtego miejsca. Skakałam z budynku na budynek. Nie mogłam wrócić do bazy. Joker mnie nie kochał. Na policji mnie aresztują ,a Batman nie wiem gdzie jest. W końcu usiadłam na końcu dachu budynku Waine Enterprises. Patrzyłam na księżyc i gromady gwiazd. Dlaczego wszystko musi być takie trudne.
-Musimy pogadać- usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się ,a tam stał nietoperz.
-A to tylko ty…
-Gdzie jest Joker?
-Nie wiem, nie obchodzi mnie to- zdziwienie na jego twarzy mimo tego ,że była ukryta łatwo było wyczuć.
-Dlaczego już nie pracujecie razem?
-Jego zabaweczka nie chce już z nim pracować- moje oczy się zaszkliły- nazwał mnie zabaweczką… kolejną zabaweczką- w tym momencie łzy zaczęły lecieć mi jak strumieniem. Batman był zdziwiony moim zachowaniem. Podszedł do mnie i podniósł mnie z dachu.
-Nie płacz, ostrzegaliśmy cię ,że mu na nikim nie zależy, on kłamie i oszukuję. Przykro mi ,że się zawiodłaś.
-To nie twoja wina, tylko moja ,że jestem głupia…- spuściłam głowę, którą on natychmiast podniósł na taką wysokość ,abym patrzała mu w oczy.
-Nie jesteś głupia. Pozbędziemy się go z twojego życia pod warunkiem ,że odpowiesz mi na parę pytań.
-Jakich?
-Gdzie jest Joker, jego baza ,co planuję i  dlaczego porwał Gordona?- dlaczego on się mnie spytał? Nie wiedział w jakiej byłam sytuacji. Czy on nie może zrozumieć ,że nie chcę go w swoim życiu. Nie chcę zdradzić Pana J. Kocham go mimo ,iż on mnie nie.
-Nie wiem.
-Nie kłam, odpowiedz!
-Nie wiem.
-KŁAMIESZ!- szarpnął mną i odepchnął.
-Zostaw mnie! Nic nie wiem!
-Natychmiast mi odpowiedz!
-Nigdy!- w tym momencie wyjęłam pistolet i postrzeliłam nogi Batmana. Uderzyłam bronią w jego głowę odbierając mu przytomność.

                Uciekłam stamtąd. Wszyscy się ode mnie odwracają. Zaszyłam się w jakiejś ciemnej uliczce i nie wiedząc  co robić. Zastanawiałam się co dalej. Nie miałam pojęcia. Nagle usłyszałam ,że ktoś wchodzi do uliczki. Nie bałam się. Przeczekałam w ukryciu ,aby zaatakować napastnika. Kiedy poczułam nagle dziwny smród. Zemdlałam...

____________
Wiem ,że mówiłam ,
że skończę opowiadanie na 10 rozdziale.
Jednak mam dużo świetnych pomysłów.
Więc jeszcze trochę rozdziałów będzie.
__________________
Zapraszam na stronę na facebooku,
założoną przez mojego przyjaciela :)
https://www.facebook.com/Jokerina-Quinn-974516029326491/?fref=ts
__________________

wtorek, 23 sierpnia 2016

Her Joker | Rozdział 9

          W nocy siedziałam na dachu budynku i wpatrywałam się w przestrzeń. Myślałam o tym co powiedział Gordon. Na szczęście miałam parek dni ,aby to przemyśleć. Było mi tak dobrze z Panem J. A oni chcieli to zniszczyć. Normalne życie. Takie nie istnieję. Nie porozmawiam o tym z Jokerem. Nie pozwoli mi uciec. Byłam u niego dopiero dwa dni ,a już miałam dylemat czy zostać z nim czy nie. Jeśli odejdę zabiję mnie ,ale jak zostanę to też mogę umrzeć. Nie wiedziałam co chcę zrobić. Myślałam tak parę godzin ,gdy nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Powoli się odwróciłam kiedy po chwili zobaczyłam mężczyznę w stroju nietoperza. To był Batman. Nie uciekłam. Mógł mnie złapać, ale nie zrobił tego.
-Czego chcesz?- spytałam ,aby przerwać męczącą ciszę.
-Wybrałaś już?
-Nie.
-Dlaczego? Myślałem ,że to oczywiste.
-Byłeś kiedyś zakochany?
-Tak.
-Więc nie takie oczywiste- Gacek zamilkł. Stał tam przez moment ,gdy nagle ujrzałam go siedzącego obok mnie.
-Straciłem ją ,wybrała ścieżkę zła ,a to zniszczyło ją samą- znieruchomiałam. On był zakochany naprawdę. Czy jeśli zostanę na złej drodze z panem J. To zginiemy?
-Nie umiem normalnie żyć. Nie potrafię. Miałam kiepskie dzieciństwo.
-Kiepskie? Mistrzyni gimnastyki i świetna pani psycholog miała złe życie?
-Wszystko to wygląda tylko różowo. Nie umiem normalnie żyć…- ukryłam twarz w dłoniach ,bo poczułam ,że zaczynają mi lecieć łzy.
-Nie płacz- objął mnie ramieniem. Dziwne z panem J czułam Adrenalinę ,a przy nim? Bezpieczeństwo.
-Kocham Pana J jednak to wszystko co robiliśmy. Z jednej strony mi się podobało ,a z drugiej współczuję tym ludziom.
-Rozumiem. Mogę ci pomóc normalnie żyć. Nie skrzywdzi cię.- przytulił mnie.
-Nie dam rady, nie mogę.- ponownie ukryłam twarz w dłoniach. Nagle on wziął mój podbródek tak ,abym mogła mu spojrzeć w oczy.
-Nie płacz. Wybierz dobrą drogę.- nie miałam pojęcia co robić. Zamurowało mnie. Był dla mnie taki dobry. Czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Coś mnie tknęło ,aby zrobić kolejny dość śmiały krok.
Pocałowałam go.
                Na początku się odsunął ,chyba zaskoczył go bieg wydarzeń. Po chwili on zdziwił mnie i oddał pocałunek. Całowaliśmy się namiętnie. Nagle on zniknął tak jak przyszedł. To było dziwne, bo bardzo spodobał mi się ten nietoperz oczywiście nie tak bardzo jak Pan J. Nie, przy Gacku było poczucie bezpieczeństwa i czułość. To jednak nie było to. Właśnie Joker dawał adrenalinę i masę szaleństwa do tego czegoś co nas łączy. Nie wiem czy mogłabym to wtedy nazwać związkiem ,ale nie spytam go przecież Hej Panie Janie, my jesteśmy razem czy to tak na niby? Chociaż może… Nie! Co on ze mną robił? Musiałam walczyć z własnymi myślami. Z jednej strony zapytanie go to nie jest zły pomysł ,ale boję się odpowiedzi. Są przecież trzy opcje. Albo powie tak, albo powie nie, albo mnie zabiję. Chyba usłyszę odpowiedzieć numer trzy.
                Siedziałam na dachu jeszcze godzinę ogarnięta masą moich myśli ,po czym udałam się z powrotem do bazy. Na wejściu zobaczyłam ,że jestem sama w mieszkaniu. Długo nie zastanawiałam się co robić. Pociągnęłam usta szminką, założyłam mój strój (tylko ,że bez czapki) i udałam się w miasto.
                Skakałam z dachu do dachu kiedy nagle usłyszałam muzykę dochodzącą z jakiegoś klubu. Zeskoczyłam do niego. Wnętrze pomieszczenia było świetne. Ciemny pokój z mnóstwem neonowych lamp. Uznałam ,że skoro już tu jestem to wypiję jednego drinka. Usiadłam do baru. Tylko wzięłam łyk trunku ,a już pojawili się przy mnie jacyś mężczyźni. Byli pijani co było po nich widać.
-Hej laleczko ,co taka piękność jak ty robi sama w klubie?- powiedział jeden z nich.
-Piję drinka, nie widać?- na początku chciałam powiedzieć Spadaj ,chcę być sama ,ale uznałam ,że tak będzie lepiej i bardziej kontrowersyjnie.
-No właśnie widzę ,że pijesz ,ale czemu sama?- przysunęli się do mnie na tyle blisko ,że jeden z nich wręcz nachylał się nad moim udem.
-Dajcie już jej spokój- odezwała się ruda postać.
-No weź Ivy, daj nam się pobawić.
-Nie ma mowy spadajcie ,a my sobie pogadamy jak to dziewczyny- wtedy zrozumiałam ,że przed tymi napalonymi dupkami uratowała mnie Poison Ivy. To była ta rud dziewczyna ,która widziałam wtedy w izolatce.
Podeszłam do niej i zobaczyłam ,że się uśmiecha. Ubrana była w zielony kombinezon ,który porastały liany. W jej włosy był wczepiony kwiat ,który jakby zakorzenił się w jej głowie. Nie myśląc co robię podałam jej rękę.
-Cześć! Jestem Harley Quinn!- nagle kobieta się wzdrygnęła, chyba mnie rozpoznała z Arkham.
-Co nasza pani doktor robi w takim miejscu jak to?
- Musiałam odetchnąć od całego tego zamieszania w moim życiu- spojrzała na mnie jakby starała się sama ustalić co mi się stało.
-Co tak właściwie się stało?- chyba jednak nie udało jej się tego samej ustalić.
-No wiesz. Po porwaniu z Arkham ukochanego ,którym jest Klown Socjopata trudno się odnaleźć na nowej ścieżce- Ruda aż podskoczyła. Podeszła do mnie bliżej tak abyśmy tylko my słyszały naszą rozmowę.
-To ty pomogłaś uciec Jokerowi?
-Tak ,a teraz mam dylemat co do Pana J.
-Dylemat?
-No bo widzisz było parę dość dwuznacznych chwil między nami ,ale nie wiem czy jesteśmy razem czy nie- dziewczynę bardzo to zdziwiło ,co natychmiast zauważyłam- co cię tak dziwi?
-Dziwi mnie to ,bo Joker już wszystkim ogłosił ,że ma jak on to ujął?? A no tak Kobietę życia.- zamurowało mnie ,że nie zdołałam nic z siebie wydusić- powiedział to wczoraj kiedy był w klubie, chyba mówił o tobie.
                Byłam przeszczęśliwa! Naprawdę coś do mnie czuł. Nie musiałam już się pytać ,ale nie chciałam wracać do domu. Tak ,teraz byłam pewna co do nazwania tamtego miejsca. Już wiedziałam jaką ścieżkę chcę obrać. Musiałam pogadać z Gordonem. To jednak jutro ,ponieważ dzisiaj zamierzałam bawić się nie jak Harleen Quinzell ,ale jako Harley Quinn.
                Przytuliłam rudą po czym pociągnęłam ją na parkiet. Piłyśmy i tańczyłyśmy godzinami. Z każdą sekundą moje szaleństwo spowodowane Jokerem rosło ,a ja wiedziałam ,że to razem z nim chcę być.
Wróciłam do domu o godzinie czwartej w nocy. Weszłam pijana i to co zobaczyłam zdziwiło mnie. Pan J siedział w swoim fotelu ,który był skierowany prosto w moją stronę. Ostrożnie zamknęłam drzwi i podeszłam do niego pewna swego.
-Dlaczego wracasz tak późno? Gdzie byłaś? Mów!
-Nie dąsaj się pączusiu. Wraz z Ivy poszalałyśmy w klubie. Tylko tyle. Chyba nie będziesz się na mnie gniewał, co?- podeszłam i usiadłam mu na kolanach. Mocno go objęłam po czym spojrzałam w jego oczy. Były wypełnione uczuciem ,które znali tylko nieliczni. Były wypełnione szaleństwem.
-Nie potrafił bym się na ciebie gniewać Harley- po tych słowach złożył na moich ustach namiętny pocałunek pełny adrenaliny i szaleństwa.

                Całowaliśmy się po czym on zaniósł mnie do naszego łóżka ,gdzie spędziliśmy wspólną upojną noc. Nie miałam pojęcia ,że bycie złym jest takie niezwykłe i odprężające. Pewnie trwałam bym w tym przekonaniu ,gdyby nie fakt ,że kolejnego dnia miałam dowiedzieć się ,co to trudny wybór.

czwartek, 11 sierpnia 2016

Her Joker | Rozdział 8

Cześć tu Jokerina!
To już 8 rozdział opowiadania!
Zamierzam je skończyć na 10.
Pozostał tylko dwa, ale po tym zacznę Dramione,
nad którym już pracuję :)

***

  -Szefie mamy te plany ,które chciałeś!
Szybko oderwaliśmy się od siebie ,a on ze złości trzasnął go w głowę wazonem. Potem spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym: Dokończymy później. Uśmiechnęłam się i krzyknęłam cicho Japsi! Klaun rzucił na stół Jokera plany. Nic z nich nie rozumiałam ,ale widziałam nagłówek GORDON i to mi wystarczyło. Po przeanalizowaniu tych papierów zrozumiałam ,że chcą go porwać ,ale nie wiedziałam dlaczego.
-Kochanie dziś jest twój szczęśliwy dzień. Pierwsza zła rzecz u mego boku.
                Uśmiechnęłam się ,ale nie wiedziałam czy chcę go porywać. Komisarza Gordona znałam od małego. Przyjeżdżał do moich rodziców i zawsze mówił o tym jacy w Gotham są psychicznie chorzy przestępcy. Kiedy powiedział mi o śmierci jego żony zrozumiałam że chcę pomóc i kiedyś zostać psychiatrą. Pamiętam jak go podbudowałam kiedy przyjechał do mnie ,ponieważ jego pies uciekł. To było mi pisane. Gdyby nie to nie poznałabym Pana J, a teraz miałam go porywać. Uznałam ,że jak go porwą to go uwolnię ,ale ja się nie tknę porwania. Nie chcę mieć staruszka na sumieniu, był mi jak ojciec.
                Wyruszyliśmy wieczorem na dach jakiegoś budynku. Siedzieliśmy tam i czekaliśmy choć sama nie wiedziałam na co. Nagle na niebie pojawił się Bat-symbol. Zrozumiałam ,że czekaliśmy aż Gordon wezwie Batmana. Szybko wyskoczyliśmy na dach następnego budynku. Klowni obezwładnili komisarza pozbawiając go przytomności. Właśnie miał upaść gdy podbiegłam ,żeby go złapać.
-Zostaw go i wyłącz znak! Joker się wkurzy jak zobaczy co robisz! – powiedział jeden z nich.
Położyłam Gordona na ziemi i podbiegłam do Bat-Symbolu. Wyłączyłam go. Nagle zjawił się Joker.
-Nie ma nigdzie Gacka, zabierzcie go do stoczni!
                Przestępcy zrobili to posłusznie. Jechali w osobnym samochodzie. Ja natomiast prowadziłam kabriolet Pana J. Jechaliśmy na tyle szybko ,aby dotrzeć tam w niecałe 5 minut. Na miejscu Joker kazał mi związać Gordona z krzesłem. Zrobiłam to zastanawiając się jak go uwolnić ,aby pan J nie miał podejrzeń. Uznałam ,że poczekam aż się obudzi. 
                Kiedy wykonałam polecenie Pana J. On powiedział ,że bym do niego podeszła. Siedział w swoim Czerwonym fotelu opierając nogi o jakieś kartony. Zdjął je z nich natychmiast kiedy zobaczył ,że stoję tuż przed nim. Stałam zamyślona. Zastanawiałam się co z komisarzem i oby Batman go uratował. Nim się obejrzałam Joker wziął mnie na kolana i odwrócił w swoja stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę.
-Powiedz mi skarbie ,dlaczego złapałaś Gordona?- zdziwił mnie tym pytaniem. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć. Co miałam zrobić? Powiedzieć: Jest dla mnie jak ojciec! Nie pozwolę go skrzywdzić! ?
-Po prostu nie chciałam ,aby twoja nowa zabawka byłą popsuta- powiedziałam ze zdenerwowaniem. Dlaczego takie rzeczy przychodzą mi do głowy? On naprawdę mnie psuł.
-Ty zawsze o mnie dbasz! Widzisz ten fotel? – wskazał na miejsce ,na którym siedzimy. Skinęłam głową- to miejsce dla widowni, bo za chwilę czeka nas niezłe przedstawienie.
                Nie rozumiałam o co chodzi ,ale spostrzegłam ,że siedzimy na wprost Gordona ,który już zaczynał się budzić. Na początku rozejrzał się ,a potem zaczął wyrywać i usiłować się wydostać.
-Nic z tego Gordonku. Więzy są silne.- zaśmiał się szyderczo.
-Czego ode mnie chcesz pajacu?
-Kto powiedział ,że od ciebie?
Wtedy Gordon przypomniał sobie Bat- Symbol.
-Co chcesz zrobić Batmanowi?
-Ja mu nie zrobię nic.
-Więc kto? Twoich klaunów pokona za pierwszym zamachem!
-Chodziło mi bardziej o wszystkich przestępców ,których wpuścił do Arkham.
-Co?!- Joker zbił komisarza z tropu. Nie rozumiał jaki on miał plan. Domyślał się najgorszego.
-Zdejmę mu maskę na oczach całego Gotham!- wskazał palec na kamerę umieszczoną w pomieszczeniu- miasto wpakuje go do psychiatryka ,a tam oni go zabiją! Alleluja!
Zrozumiałam ,że wtedy Joker będzie panował Gotham. Ja u jego boku, koło naszych hienek.
-Jesteś taki mądry oraz przebiegły pączusiu! No i taki przystojny!- mówiąc to mocno go objęłam.
-Kto to jest?- wrzasnął Gordon. Czułam że rozpoznaje mój głos.
-Panna Harley Quinn ma być szanowana jasne!?- postrzelił Gordona w nogę po czym on zawył z bólu.
Pisnęłam ,po czym Joker pocałował mnie w policzek. To było urocze. Postrzelił kogoś ,bo był dla mnie lekko nie miły. On chyba naprawdę coś do mnie czuł.
-Co ty zrobiłeś tej biednej dziewczynie!- tego było już za wiele musiałam postawić na swoim.
-My się kochamy i nie rozdzielicie nas!- po tych słowach Joker mocno się we mnie wtulił.
                Nagle przez okno wleciał Batman. Biegł w stronę Jokera kiedy on trysnął w nim gazem usypiającym. Mroczny rycerz padł jak kłoda. Próbował coś jeszcze zrobić ,ale mu się nie udało. Przywiązałam go do krzesła obok Gordona, oczywiście zabrałam też pas. Kiedy ocknęli się pan J wyszedł z jakiegoś pomieszczenia obrany w ładny satynowy garnitur. Miał do tego melonik i laskę. Wziął mnie za rękę i stanęliśmy za zakładnikami. Klowni wszystko nagrywali. To leciało na żywo.
-Panie i Panowie! Dziś w programie mam dla was dwie świetne okazje! Śmierć komisarza Gordona oraz kim jest Batman!
                Klowni zaczęli klaskać. Nie wiedziałam ,że on chce zabić Gordona. Musiałam go jakoś uwolnić. Joker chodził po scenie i rozbawiał swoimi dowcipami. Stałam za Gordonem i rozluźniłam lekko jego więzy. On szybko się zorientował, ale nie wiedział ,że ja to zrobiłam. Po chwili podeszłam do pączusia i przytuliłam go. Na co on powiedział:
-Teraz moja ukochana panna Harley Quinn potnie twarz pana komisarza tamtym scyzo… Harley gdzie scyzoryk ,który był na stoliku. HARLEY GDZIE GORDON?! -oboje zorientowaliśmy się ,że nie było ani komisarza ani Batmana.
                Nagle coś popchnęło Jokera. Był to Mroczny Rycerz. Odpłaciłam się uderzając go z całej siły leżącym obok wielkim młotkiem. Przewróciłam go i pomogłam wstać Panu J. Zaczęli walczyć. Gdy nagle poczułam ,że ktoś łapie mnie w talii i zatyka usta. Gordon zabrał mnie na zewnątrz. Próbowałam się uwolnić ,ale to nic nie dało.
-Harleen co on ci zrobił?- wiedział kim byłam.
-Ja go kocham ,a on mnie.
-Joker nie kocha nikogo, wykorzystał cię ,aby uciec z Arkham!
-Nie prawda!
-Ależ tak! Wypuszczę cię ,ale sama masz zdecydować ,którą drogą chcesz iść jego czy swoją. Pierw porzuciłaś narzeczonego i dom ,aby pomagać w Gotham ,a teraz porzucasz Gotham dla Jokera! Musisz wybrać co chcesz robić! Daję ci 3 dni. Potem cię aresztuję.

Po tych słowach uciekł wraz z Batmanem. To było straszne miałam trzy dni ,aby zastanowić się jaką drogą chce podążać. Do domu nie wrócę, nienawidziłam tamtego miejsca. Joker czy normalne życie. To była najtrudniejsza decyzja w moim życiu…