Kiedy dopłynęłam do brzegu, zeskoczyłam z łodzi i
zaczęłam się rozglądać. Zobaczyłam kobietę stojącą z jakimś mężczyzną na
przystanku. Wyglądało to jakby ona próbowała go do siebie przekonać, a on nie
był nią zainteresowany. Uznałam ,że ona raczej nikomu już się nie przyda.
Podniosłam kamień z ziemi i rzuciłam się z nim na kobietę, tym samym pozbawiając
jej przytomności. Ujrzałam ,że facet szykuje się do ucieczki. Obezwładnienie go
było pestką. Zabrałam dziewczynie
ubranie i szybko się w nie przebrałam. Czarna sukienka w czerwone pasy sięgała
mi do połowy ud. Idealnie przylegała do talii. Do tego jeszcze jej biżuteria,
kosmetyki z torebki (sama torebka), pistolet buty i czarne bolerko.
Para
miała ze sobą auto ,które powiodło mnie do Gotham. Musiałam znaleźć pana J.
Stęskniłam się za nim ,ale to on po mnie nie wrócił! Podroczę się z nim trochę
,a potem znów będzie moim pączusiem. Wiedziałam ,że Pączuś pewnie będzie w
swoim klubie, a dotarcie do niego było tylko kwestią czasu. Znałam drogę do
niego na pamięć.
Kiedy
dotarłam do klubu, od razu po wejściu wszystkie spojrzenia rzuciły się w moją
stronę. Oni wiedzieli kim ja byłam. Dumnie szłam przez pomieszczenie i usiadłam
przy barze. Barman mnie nie zauważył. Szkoda, bo bardzo dobrze się z nim
trzymałam. Gdyby nie ja ,to Jack (tak miał na imię barman) już dawno był
by.…..Martwy.
-Mocne Martini proszę!
-Nie sprzedajemy- szepnął przy czyszczeniu kieliszków- to
jest zarezerwowane dla specjalnej osoby.
-No weź Jack! Stęskniłam się za twoim Martini w
Blackgate!
-Harley! Jak ja dawno nie widziałem ciebie tutaj! Jak
uciekłaś?
-To było banalne! Przypomnij sobie z kim rozmawiasz.
Rozmawiałam
z Jackiem jeszcze parę godzin ,gdy w końcu uznałam ,że trzeba iść po Jokera.
Wyszłam szczęśliwa z baru i zaczęłam iść w stronę naszej
bazy. Po drodze poprawiłam włosy, makijaż tak ,aby mój Pączuś gdy tylko mnie
zobaczy mógł się szeroko uśmiechnąć i zabić przy okazji paru ludzi.
Weszłam
do naszej bazy i zobaczyłam smutnego Jokera siedzącego na fotelu. Postanowiłam
mu zrobić niespodziankę ,więc po cichu podchodziłam do niego od tyłu. Schowałam
się za meblem kiedy usłyszałam o czym mówili w telewizji. Postanowiłam
bardziej się w słuchać.
Reporterka: Nie
wiemy jakim cudem Harleen Quinzell zdołała uciec z BlackGate. Obrażeń zaznała
paru więziennych ochroniarzy. Na szczęście obeszło się bez ofiar śmiertelnych.
Policja zarzeka się ,że dołoży wszelkich starań ,aby odnaleźć zbiega i umieścić
go w Arkham Asylum.
W
tym momencie Pan J wyłączył telewizor i głośno westchnął.
-Ach Harley. Wiedziałem ,ze uciekniesz, ale gdzie ty
jesteś?
-Tutaj Pączusiu- zaszeptałam mu do ucha na co on
podskoczył.
-Harley nie strasz mnie tak!!!!
-Przepraszam ,ale wyglądałeś tak zabawnie!
-Oj wiem- nagle chwilowo zamilkł- Harley muszę ci o czymś
powiedzieć.
-Słucham Panie J?
-Gordon nie żyje, zabiłem go kiedy próbował mi uciec z
Batmanem. Już nie musimy się o niego więcej zamartwiać!!!
Coś we mnie pękło. Umarł Gordon, przyjaciel, w pewnym
sensie był dla mnie jak ojciec. To zabolało ,ale uznałam ,że to pomoże mi i
Pączusiowi być razem na zawsze!!!
-Kocham cię- powiedziałam nagle.
-Ja ciebie też i obiecuję ,ze nigdy cię nie opuszczę.
__________________________________
Wiem ,że rozdział krótki :(
ale następny będzie bardzo długi epilog
Czekajcie cierpliwie :D
____________________________________________
Zapraszam również na nowe
____________________________________________
Zapraszam również na nowe
opowiadanie stworzone prze ze mnie
na Wattpadzie!
https://www.wattpad.com/story/87335276-potomkini-lasu
_____________________________________________
Gdzie kolejne części :( :o!
OdpowiedzUsuń