środa, 31 sierpnia 2016

Her Joker | Rozdział 10

              Obudziła się z bolącą głowę. Wczorajsza impreza dawała o sobie znać. Wtuliłam się w poduszkę przykryty kołdrą i zmierzałam tak spać jeszcze przez dwie godziny ,ale niestety Pan J miał chyba inny plan. Już zasypiałam kiedy nagle poczułam ,że ktoś ściągnął ze mnie nakrycie. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Jokera. Dopiero wtedy przypomniało mi się co się stało poprzedniej nocy. Odwzajemniłam uśmiech ,ale szybko zszedł mi z twarzy ,bo zrozumiałam ,że jestem w łóżku całkiem naga. Szybko zakryłam się poduszką.
-No kochana! Czas wstawać i ruszać w miasto!
-Chcę spać i w ogóle dlaczego tak wcześnie?- racja na dworze było jasno ,a pan J zwykł robić swoje ataki w godzinach nocnych.
-Wiem ,ale muszę iść do Pingwina załatwić pewną sprawę.
-Pączusiu ,ale możesz zrobić to sam!
-Wiem ,ale ty musisz zrobić zakupy ,bo hienki są głodne i w sumie mi też burczy w brzuchu- jeśli tak , pomyśleć to wypad zrobić sprawunki to nie jest zły pomysł.
-Niech będzie ,ale potrzebuję normalnych ubrań.
-Wszystko masz w garderobie, ja już spadam- po tych słowach podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek po czym odszedł.
                Z trudem wstałam z łóżka po czym udałam się na poszukiwanie jakichś ciuchów. Wszystkie to były zabawne kostiumy. Już się poddawałam ,gdy nagle do moich oczu doszedł obraz obdartych jeansów i szarego T-shirtu. Ubrałam się i poszłam do najbliższego sklepu. Oglądałam świat oczami Jokera ,a nie moimi. Widziałam już wszystko inaczej i weselej. Rozglądałam się w obie strony i podziwiałam budynki, sklepy oraz bary. W jednym z nich zauważyłam Pingwina.
                Weszłam zapleczem i ukryłam się za drzwiami. Obserwowałam to z wielkim skupieniem. Siedziałam on sam przy stole grzebiąc przy swojej parasolce. Nagle przez drzwi przeszedł mężczyzna ubrany w filetowy płaszcz, zakrywający twarz. Wiedziałam ,że to był Joker. Uścisnęli sobie dłonie, przy czym Pan J kopnął Pingwina prądem.\
-Zawsze musisz robić to samo, klownie?
-No weź, uśmiechnij się! To było zabawne!
-Niech ci będzie, usiądź- pokazał znacząco ręką na krzesło naprzeciw niego.
-Wiem o czym chcesz porozmawiać ,ale uwierz mi ,że następnym….
-Nie dotrzymałeś obietnicy- nie miałam pojęcia o co chodzi. Jakiej obietnicy? Joker zawierał umowę z Pingwinem? Coś tu nie grało.
-Wiem ,ale następnym razem się uda.
-GORDON MIAŁ ZGINĄĆ!!!
-Nie wiem jak uwolnił się.
-Myślałem ,że to oczywiste- Joker wpatrywał się w niego zdziwiony- sądzę, że twoja nowa zabaweczka maczała w tym palce.
-To nie jest wina Harley- zabaweczka?- ona nie miała motywu.
-To zapytaj jej, a właśnie! Od kiedy ty do swoich zabaweczek mówisz po imieniu?
-Różni się od pozostałych. Potrafi walczyć, używać broni i robić świetne żarty.
                W tym momencie nie wytrzymałam. Uciekłam stamtąd i pobiegłam do bazy. Nie chciałam widzieć Jokera. Myślałam ,że mnie kocha, a ja byłam tylko jego kolejną zabaweczką. Tak mnie oszukał. Dlaczego nie posłuchałam Gordona i Batmana? Nie miałam dokąd iść. Dochodził wieczór. Postanowiłam ubrać kostium i na zawsze wyjść z tamtego miejsca. Skakałam z budynku na budynek. Nie mogłam wrócić do bazy. Joker mnie nie kochał. Na policji mnie aresztują ,a Batman nie wiem gdzie jest. W końcu usiadłam na końcu dachu budynku Waine Enterprises. Patrzyłam na księżyc i gromady gwiazd. Dlaczego wszystko musi być takie trudne.
-Musimy pogadać- usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się ,a tam stał nietoperz.
-A to tylko ty…
-Gdzie jest Joker?
-Nie wiem, nie obchodzi mnie to- zdziwienie na jego twarzy mimo tego ,że była ukryta łatwo było wyczuć.
-Dlaczego już nie pracujecie razem?
-Jego zabaweczka nie chce już z nim pracować- moje oczy się zaszkliły- nazwał mnie zabaweczką… kolejną zabaweczką- w tym momencie łzy zaczęły lecieć mi jak strumieniem. Batman był zdziwiony moim zachowaniem. Podszedł do mnie i podniósł mnie z dachu.
-Nie płacz, ostrzegaliśmy cię ,że mu na nikim nie zależy, on kłamie i oszukuję. Przykro mi ,że się zawiodłaś.
-To nie twoja wina, tylko moja ,że jestem głupia…- spuściłam głowę, którą on natychmiast podniósł na taką wysokość ,abym patrzała mu w oczy.
-Nie jesteś głupia. Pozbędziemy się go z twojego życia pod warunkiem ,że odpowiesz mi na parę pytań.
-Jakich?
-Gdzie jest Joker, jego baza ,co planuję i  dlaczego porwał Gordona?- dlaczego on się mnie spytał? Nie wiedział w jakiej byłam sytuacji. Czy on nie może zrozumieć ,że nie chcę go w swoim życiu. Nie chcę zdradzić Pana J. Kocham go mimo ,iż on mnie nie.
-Nie wiem.
-Nie kłam, odpowiedz!
-Nie wiem.
-KŁAMIESZ!- szarpnął mną i odepchnął.
-Zostaw mnie! Nic nie wiem!
-Natychmiast mi odpowiedz!
-Nigdy!- w tym momencie wyjęłam pistolet i postrzeliłam nogi Batmana. Uderzyłam bronią w jego głowę odbierając mu przytomność.

                Uciekłam stamtąd. Wszyscy się ode mnie odwracają. Zaszyłam się w jakiejś ciemnej uliczce i nie wiedząc  co robić. Zastanawiałam się co dalej. Nie miałam pojęcia. Nagle usłyszałam ,że ktoś wchodzi do uliczki. Nie bałam się. Przeczekałam w ukryciu ,aby zaatakować napastnika. Kiedy poczułam nagle dziwny smród. Zemdlałam...

____________
Wiem ,że mówiłam ,
że skończę opowiadanie na 10 rozdziale.
Jednak mam dużo świetnych pomysłów.
Więc jeszcze trochę rozdziałów będzie.
__________________
Zapraszam na stronę na facebooku,
założoną przez mojego przyjaciela :)
https://www.facebook.com/Jokerina-Quinn-974516029326491/?fref=ts
__________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz