Obudziłam się zupełnie inna. Przepływ szaleństwa w moich
żyłach czułam już kiedy uciekłam z Jokerem z Arkham. Jednak kiedy siłą prądu
połączyła się z okrutną miłością Pana J stworzyła w moim sercu i umyśle chorobę
psychiczną nie do uleczenia. Świat wirował i stał się optymistyczny ,a
sprawiany ból stał się ukojeniem. Leżałam w naszym łóżku obok pączusia. Był jak
zwykle uśmiechnięty ,a ja widząc go zaczęłam się śmiać.
Wstałam
z łóżka przy tym ziewając i udałam się w stronę łazienki. Stanęłam przed
lustrem i zobaczyłam ,ze miałam na sobie jeszcze makijaż. Natychmiast zaczęłam
zmywać twarz. Kiedy ponownie spojrzałam w lustro o mało nie krzyknęłam. Makijaż
nie zszedł. Próbowałam wszystkiego ,ale on pozostawał. Przypomniałam sobie
wtedy kąpiel w chemikaliach. Byłam tak podobna do Jokera. Blada cera, czerwona
lewa powieka, czarna prawa, a usta krwisto czerwone. Złote włosy zmieniły barwę
na chłodny blond ,a końcówki na czarny i czerwony. Mimo ,iż wydawało by się to
trochę straszne to bardzo mi się to podobało.
Postanowiłam zmienić moją garderobę. Wszystkie ubrania przefarbowałam i
zszyłam na niesamowity, oryginalny sposób. Moje ubrania idealnie
odzwierciedlały charakter Jokera i mój. Ubrałam się i zabrałam za smażenie
naleśników. Podałam do stołu i nim się obejrzałam Pan J już siedział przy
stole.
-Harley, cudownie wyglądasz!
-Dziękuję pączusiu, zmieniłam garderobę podoba ci się?
-Ślicznie! Poison Ivy chciała abyś do niej dziś wpadła,
ja pójdę do pingwina ,a wieczorem wyruszymy na małe przedstawienie.
-Jakie przedstawienie? Będzie zabawnie?
-Tak, zwłaszcza ,że pojawi się na nim pewien klaun ,no i
nietoperz…
*****
Kiedy
wróciłam wieczorem do domu, Joker już na mnie czekał. Wskazał na stół ,gdzie
czekał na mnie mój asortyment. Podeszłam i wpakowałam dwa pistolety, cztery
noże i kij baseballowy. Poprawiłam swoje kucyki oraz poszłam się przebrać.
Czarną bluzkę z rękawami do łokci zakrywał czerwony gorset zapinany czarną
linką, czarno-czerwone rurki zapinany czarnym paskiem. Do tego moje ulubione
czarne glany z czerwonymi sznurówkami. Uwielbiałam te kolory!
Weszliśmy
do fioletowego kabrioletu po czym szybko popędziliśmy przez drogi mrocznego
Gotham. Kiedy po drodze zakładałam maskę zauważyłam ,że samochód zwalnia.
Zatrzymaliśmy się przed studiem tatuażów. Zrozumiałam ,że Joker chce uhonorować
naszą miłość również pismem.
Po wejściu
do środka czekało na nas już paru mężczyzn. Nie wiem ile zrobili tych tatuażów
,ale wiem ,że najbardziej wyjątkowe było serduszko na moim policzku i „J” na
policzku Pana J. Zrobił je z myślą o mnie. Kiedy skończyliśmy wziął mnie na ręce
i zaniósł do samochodu. Joker włączył silnik i pojechał do wyznaczonego
wcześniej miejsca zasadzki.
Tego
dnia Gotham obchodziło święto przybycia Batmana do miasta. Mimo tego ,że był
nienawidzony przez tłumy ,to posiadał także wielu wielbicieli. Komisarz Gordon
był chyba jego największym sprzymierzeńcem ,a nawet przyjacielem. Było by
zbrodnią przeszkodzić a tym wydarzeniu ,a do tego zaatakować tak ważną osobistość
,jak gacka. Wiedziałam co Pączuś planował i tym razem ani trochę nie było mi
szkoda ludzi ,których mieliśmy skrzywdzić. Uznałam ,że zasłużyli na to. Przeczekaliśmy
na budynkach. W pewnym momencie Pan J mnie opuścił ,aby sprawdzić czy wszystko
działa. Kiedy komisarz Gordon mówił swoje przemówienie wybuchły bomby rozśmieszające.
Rozpoczęła się świetna zabawa!
Wyskoczyłam
z ukrycia i popędziłam w stronę sceny po drodze potrącając i krzywdząc
przypadkowych ludzi. Podbiegłam do Jokera i zaczęłam wraz z nim strzelać do
przechodniów. Związał Jokera ,a Batmana obok niego. Znowu oni. To już się
robiło nudne. Stanęliśmy przed nimi i spojrzeliśmy im głęboko w oczy.
-Ostrzegam, śmierć będzie dłuuga i boolesna- Joker
uśmiechnął się szeroko i wycelował spluwą w głowę Gordona.
Miał
już strzelać ,gdy nagle odepchnął go Batman. Nie mam pojęcia jak uwolnił się z
ciasnych łańcuchów ,ale pojawił się jakby znikąd. Walczył zaciekle z moim
Pączusiem! Musiałam zareagować. Wbiłam sztylet w plecy gacka, na co on zawył z
bólu. Joker rzucił bombą dymną i zaczął uciekać. Już miałam zacząć biec w jego
stronę ,gdy nagle w okolicy kręgosłupa poczułam dziwne ukłucie, po którym
upadłam i zemdlałam.
*****
Obudziłam
się w dziwnym szarym pomieszczeniu. Stało tam jedynie łóżko. Ściany były
obskurne ,a podłoga brudna i wilgotna. Światło wpadało jedynie przez mała
dziurę w ścianie na przeciwko drzwi. Miała w sobie zardzewiałe kraty ,które łatwo
można byłoby podważyć. Ubrana byłam w biało-czarny strój więzienny ,z której
koszuli odpadał jeden guzik. Plątałam się po celi (bo jak inaczej można byłoby
nazwać takie miejsce) i rozmyślałam nad ucieczką do Pana J.
Nagle
przez drzwi przeszli dwaj mężczyźni. Podeszli do mnie siedzącej na łóżku. Nie
myśląc długo podskoczyłam ,nokautując tym samym ochroniarzy. Wybiegłam przez
otwarte szukając wyjścia lub kogoś znajomego. Dopiero w pewnym momencie
zorientowałam się ,ze byłam w więzieniu Blackgate.
Nim
się obejrzałam podnieśli alarm. Biegłam ile sił w nogach ,kiedy nagle trafiłam
na ślepy zaułek. Ciemny korytarz nad którym było tylko jedno mrugające z
wycieńczenia światło. Dochodziło one z lampy. Stanęło przede mną dwudziestu
strażników ,a za nimi rozpostarły się drzwi od wyjścia. Patrzyli na mnie ze
strachem. Joker nieźle mną potrząsnął.
-Nie ma ucieczki panno Quinn! Proszę wrócić do celi!-
odezwał się grubszy strażnik.
-Nie ma szans grubasie!- po tych słowach wyrwałam guzik i
wycelowałam nim w lampę tak ,że zgasła.
Popędziłam
w stronę drzwi skacząc po głowach ochroniarzy. Słyszałam dźwięki pistoletów i
bulwersy mężczyzn. Ach, Faceci! Dotarłam do drzwi ,ale były zamknięte, obok
zauważyłam okno. Wybiłam je i odpychając się od ściany z łatwością je
przeskoczyłam. Byłam po za granicami więzienia. Zobaczyłam port niedaleko ,więc
wskoczyłam w najbliższą łódź i przepłynęłam rzekę ,aby dotrzeć do ukochanego
Gotham.
***********************
Dedykuję ten rozdział poznanej dziś Zuzi! :)
Poznana prze internet książkowa i filmowa bliźniaczka!
:)
**************************